CO Z TĄ AFAZJĄ?

Od niedawna w przedszkolach i szkołach zaczęły pojawiać się dzieci z diagnozą: afazja i wskazaniem do wczesnego wspomagania rozwoju lub kształcenia specjalnego. Wzbudziło to wiele pytań i wątpliwości wśród nauczycieli. Termin znany, skądinąd od dawna, spowodował niezrozumienie i mylne skojarzenia. Dodatkowo, dołączenie tego zaburzenia do niepełnosprawności ruchowych, jeszcze bardziej wprowadziło wielu  w błąd. Stąd pojawił się pomysł na ten artykuł i cykl wykładów, które prowadzę. Próbuję, nie-logopedom, przybliżyć obraz zaburzenia, które do niedawna nie istniało w systemie oświaty, co nie znaczy oczywiście, że nie było go wśród dzieci. Dzieci z tym zaburzeniem nie otrzymywały jednak odpowiedniej pomocy. Uważane były często za niepełnosprawne intelektualnie lub niedosłyszące i trafiały do szkół specjalnych. W szkołach masowych nie należało im się kształcenie specjalne, a jedynie zajęcia logopedyczne lub nauczanie indywidualne.

Termin afazja używany był do niedawna wyłącznie w odniesieniu do osób (głównie dorosłych) po udarach, wylewach, wypadkach, w których doznały one urazów i uszkodzeń mózgu, a co za tym idzie utraciły całkowicie lub częściowo zdolność mówienia i/ lub rozumienia mowy. W tym przypadku mówimy o afazji nabytej. Istnieją jednak dzieci, które mimo braku uszkodzeń mózgu z wielkim trudem nabywają zdolność mówienia, a później mają poważne trudności w posługiwaniu się mową i językiem. Trudności te przypominają objawy występujące w afazji nabytej, dlatego powstał w odniesieniu do nich termin niedokształcenie mowy o typie afazji lub afazja rozwojowa. Nie należy jednak mylić obu typów afazji i pamiętać, że dzieci, które trafiają do orzecznictwa w poradniach psychologiczno-pedagogicznych, a później z odpowiednimi dokumentami do szkół i placówek, to dzieci właśnie z afazją rozwojową. Dzieci te zakwalifikowano do grupy określającej niepełnosprawność w ujęciu oświatowym o nazwie: niepełnosprawne ruchowo, w tym z afazją. I to zrodziło kolejne nieporozumienia, bo dzieci z afazją rozwojową nie są niesprawne ruchowo, ani też najczęściej nie mają żadnych niepełnosprawności w obrębie aparatu mowy. Włączono je do tej grupy ( szkoda, że nie utworzono po prostu osobnej kategorii) dlatego, że dzieci te mają poważne trudności w planowaniu motorycznym mowy, a więc programowaniu kolejnych ruchów narządów mowy, potrzebnych do wypowiedzenia głosek, słów, a później całych zdań i dłuższych wypowiedzi.

W terminologii logopedycznej spotkać się możemy z innymi określeniami na opisywane zaburzenie - dawnymi, jak: słuchoniemota, alalia, dysfazja  i powstałym niedawno:  SLI. Z perspektywy logopedy najbardziej trafne jest określenie niedokształcenie mowy o typie afazji, ale na potrzeby orzecznictwa stosujemy termin: afazja (pamiętając, że mówimy o tej rozwojowej, nie nabytej!).

Około 7% populacji cierpi na specyficzne zaburzenia rozwoju mowy i języka ( SLI), z czego około 2-3% to najcięższe przypadki.  I to tym dzieciom, należy się na etapie przedszkolnym, gdy mówimy o zagrożeniu afazją, wczesne wspomaganie rozwoju, a w szkole- kształcenie specjalne. Dzięki opinii o potrzebie wczesnego wspomagania rozwoju i orzeczeniu o potrzebie kształcenia specjalnego dzieci/uczniowie mogą skorzystać z pomocy nauczyciela wspomagającego, gdy trafią do klasy integracyjnej oraz mieć dostosowany program i metody nauczania do swoich problemów.

Istnieją następujące kryteria, zarówno wykluczające, jak i wskazujące na niedokształcenie mowy o typie afazji:

- we wczesnym dzieciństwie nastąpiło przerwanie lub zahamowanie rozwoju mowy,

- mowa nie rozwija się, mimo iż dziecko nie ma niedowładów, czy porażeń, w obrębie aparatu artykulacyjnego,

- dziecko słyszy dźwięki,

- dobrze rozwija się umysłowo,

- nie jest zaburzone emocjonalnie,

- wychowuje się w korzystnych warunkach środowiskowych.

Wykluczyć należy też autyzm, mutyzm i prosty opóźniony rozwój mowy. Diagnozę (przez wykluczenie plus objawy specyficzne i niespecyficzne) stawia najczęściej logopeda- po ukończeniu przez dziecko 5 roku życia, ale potwierdzić ją musi neurolog dziecięcy. Zaburzenie to nie ma wyraźnej podstawy neurologicznej, różne są hipotezy dotyczące jego przyczyn, najnowsze wskazują na podłoże genetyczne.

Grupa dzieci afatycznych jest bardzo zróżnicowana. Spotykamy dzieci, u których występuje problem z nadawaniem mowy lub takie, które mają trudności w jej odbiorze, rozumieniu. Najczęściej jednak mamy do czynienia z afazją mieszaną, w której na plan pierwszy wysuwa się jedno, albo drugie. Dzieci z afazją ruchową (problem w nadawaniu) można scharakteryzować obrazowo jako te, które mają w głowie sprawny komputer (mózg), ale w aparacie mowy nie mają sprawnie działającej drukarki. Dzieci te nie mówią lub po 3 roku życia mówią bardzo niewiele, a mowa nie przyrasta lub przyrasta bardzo wolno. Jeśli zaczynają mówić, to ich mowa jest często niezrozumiała dla otoczenia, niegramatyczna. Po 5 roku życia, mimo licznych nieraz oddziaływań terapeutycznych, problemy utrzymują się i wtedy dopiero można z całą pewnością stwierdzić, że nie jest do zwykły, prosty opóźniony rozwój mowy i artykulacji, który do tej pory powinien się wycofać, ale głębsze zaburzenie, często towarzyszące osobie do końca życia.

Dzieci z afazją czuciową (problemy w odbiorze mowy) mówią, nieraz bardzo dużo i sprawnie, ale nieprawidłowo reagują na mowę, nie rozumieją mowy tak, jakby jej nie słyszały. Potrafią bezbłędnie powtórzyć całe zdania, przeczytać je i napisać, nie rozumiejąc. Ta grupa dzieci jest największym wyzwaniem dla terapeuty.

Problemom z mową towarzyszą u dzieci afatycznych zaburzenia współwystępujące: zaburzenia uwagi, trudności z przetwarzaniem słuchowym, męczliwość, nadruchliwość, labilność emocjonalna, gorsza motoryka duża i mała, a na etapie szkolnym, trudności w czytaniu i pisaniu, w wypowiadaniu się, w planowaniu wypowiedzi ustnych i pisemnych.

Terapia logopedyczna dziecka afatycznego przypomina uczenie języka polskiego jako obcego.

Przy dostosowywaniu podstawy programowej do możliwości dziecka afatycznego należy pamiętać o kryterium: mniej znaczy więcej. Zalewanie dziecka lawiną informacji, podaną w formie ustnej, to strata czasu. Kryterium niezbędności zakłada podawanie tylko wiadomości koniecznych, użytecznych, praktycznych. Uczenie powinno być prowadzone przez działanie ( wykład dla dzieci z zaburzonym przetwarzaniem słuchowym nie przyniesie oczekiwanego rezultatu!), powinno być wielozmysłowe, przez doświadczenie, a komunikaty słowne popierać należy gestem i obrazem. Osobowość nauczyciela/ terapeuty ważniejsza jest tu od metody- musi on przede wszystkim umieć zmotywować dziecko do pracy. Zainteresowanych nauczycieli, którym przyszło pracować z dzieckiem afatycznym, odsyłam do poradnika pod redakcją Anny Paluch i Elżbiety Drewniak-Wołosz: Dziecko afatyczne i w szkole i w przedszkolu.

Opracowała:

mgr Elżbieta Baran

logopeda, specjalista wczesnej interwencji