Kilka refleksji (auto)terapeutycznych na czas odosobnienia

Piotr Sakwerda, psychoterapeuta

Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym,
czego nie jestem w stanie zmienić.
Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę.
I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego.

(Marek Aureliusz)

O pełni naszego człowieczeństwa decydują cztery sfery: poznawcza, wolitywna, fizyczna i emocjonalna. Schematycznie można przedstawić to w następujący sposób:

Zatem człowiek jest nieco podobny do samochodu – też ma cztery „kółka”. Żeby samochód jechał prosto wyznaczoną drogą i nie wpadł do najbliższego rowu, wszystkie jego koła powinny być w miarę równo napompowane. Żeby człowiek zdrowo funkcjonował, musi być zachowana równowaga pomiędzy wszystkimi czterema sferami jego człowieczeństwa. Tymczasem często nasze „kółko emocjonalne” często bywa „niedopompowane” („odcinamy się” od nieprzyjemnych emocji, które trudno nam przeżywać) lub „przepompowane” (emocje nas „zalewają”). W obu przypadkach „lądujemy w rowie”, czyli dopadają nas przeróżnego rodzaju zaburzenia.


Na powyższym schemacie widać, że poszczególne sfery są ze sobą połączone i oddziaływania między nimi są dwustronne. Rozważmy to na przykładzie: szef wzywa mnie telefonicznie do swojego gabinetu (ZDARZENIE). Pojawia się niepokój (EMOCJONALNA REAKCJA NA ZDARZENIE). Idąc długim korytarzem myślę sobie: „O co chodzi, co jest nie tak?” (PIERWSZA AUTOMATYCZNA MYŚL NA SKUTEK PIERWSZEJ ODCZUTEJ EMOCJI) i robię w myślach „rachunek sumienia”. Przypominam sobie różne swoje niedociągnięcia z ostatniego okresu (KOLEJNE MYŚLI) i niepokój przeradza się w lęk (ESKALACJA EMOCJI NA SKUTEK NEGATYWNYCH MYŚLI). Zanim dojdę do gabinetu mam spocone dłonie i sucho w gardle (REAKCJA CIAŁA NA NIEPRZYJEMNE EMOCJE I MYŚLI). Chciałbym uciec, ale jednak wchodzę do szefa i… okazuje się, że chciał mnie za coś pochwalić. Co za ulga… Całe szczęście, że moja wola nie została sparaliżowana  i nie uciekłem…


Jak to wszystko się ma do obecnej sytuacji pandemicznej? Zapewne wielu z nas jest zestresowanych, czy wręcz przerażonych faktem epidemii, która nas dotknęła. Nie mamy na to żadnego wpływu, więc dodatkowo możemy czuć się bezradni. Siedzimy w domu, przeglądamy internet i skaczemy po kanałach TV, czytamy i oglądamy kolejne doniesienia, rośnie frustracja i lęk o przyszłość. Nie mamy wpływu na pierwotne emocje, które się w nas pojawiają, nie mamy wpływu na towarzyszące im automatyczne myśli. ALE MAMY 100% WPŁYWU NA TO, CZY IM ULEGNIEMY I DAMY SIĘ SPARALIŻOWAĆ, CZY NIE. Recepta jest prozaicznie prosta, co nie znaczy, że łatwo ją zastosować w praktyce: WŁĄCZMY WOLĘ ORAZ ROZUM i oddziałujmy swoimi decyzjami i pozytywnymi myślami na emocje i myśli automatyczne, często negatywne. Np. podejmijmy decyzję, że ograniczamy do minimum korzystanie z TV oraz internetu i psychiczne „zatruwanie się” doniesieniami o kolejnych przypadkach zachorowań i zgonów. Pomyślmy o tym, że statystyka jest po naszej stronie – zdecydowanie bardziej prawdopodobne jest to, że przetrwamy epidemię (zwłaszcza, jeśli będziemy zachowywali zasady bezpieczeństwa – TO TEŻ AKT WOLI I MYŚLENIA), niż to, że sprawdzi się najczarniejszy scenariusz, który zdołaliśmy na skutek lęku wymyślić. Włączmy w naszą walkę z samym sobą wysiłek fizyczny (CIAŁO) – samotne spacery i jazda na rowerze nie są zabronione, wręcz wskazane, żeby nie stracić odporności organizmu od siedzenia w domu. Porozmawiajmy z kimś – przez telefon i pośmiejmy się wspólnie (humor to bardzo konstruktywny mechanizm obronny). Rozejrzyjmy się, czy ktoś w pobliżu nie potrzebuje naszej pomocy.


A może z czasem, gdy minie pierwszy szok, zaczniemy dostrzegać pozytywne strony obecnej sytuacji? Jest to dobry czas, by się zatrzymać i przemyśleć na nowo priorytety życiowe. Rodzice i Dzieci oto macie więcej czasu dla siebie, co stwarza możliwość głębszego dialogu niż standardowe:


- Jak tam w szkole?

- OK.

 

Rozmawiajcie, o przepraszam – MÓWIĘ PRZEDE WSZYSTKIM DO SIEBIE – rozmawiajmy. Przetrwamy.

 

autor: Piotr Sakwerda, psychoterapeuta